wtorek, 14 lutego 2012

Walentynki

Niestety spędzone sam na sam ze sobą. Do tego pogoda jest raczej marna, a jakiś ćwok od paru godzin puszcza muzykę techno :) Moja Chinka kolejny raz chce zachęcić mnie do wspólnego gotowania, ale patrząc na te dziwactwa, które sobie co dziennie przygotowuje kończą mi się już wymówki ;p Szkoda, bo łudziłam się, że w jej menu znajdą się dania podobne do tych z naszych 'chińczyków'. Wczoraj poczęstowała mnie 'ciastem'. Dodam, że nie mamy piekarnika i przygotowała je w swojej mega chińskiej maszynie (do mięsa, ryżu, warzyw, ciast - czyli do wszystkiego i do niczego). Nie mam pojęcia jak ona to w ogóle zjadła. Ja od razu ewakuowałam się do pokoju, by pozbyć się tego czym zostałam poczęstowana ;p. Paskudztwo to mało powiedziane.

Zauważyłam, że osoby z egzotycznych państw (dokładnie z Chin i Etiopii) mają dziwne wyobrażenie na temat przeziębienia :). Gdy dowiedziały się, że mam gorączkę chciały od razu zabrać mnie do szpitala :). Czy oni nigdy nie byli chorzy?;p 

A o to moja Walentynka. Nie wydaje Wam się, że autor się pomylił i powinno być 'dobrej'?  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz